Aleksandra Cholewa – wywiad
„Czytam od zawsze” – zdradza Aleksandra Cholewa.
Aleksandra Cholewa – pedagog, recenzent oraz… Prezes Śląskiego Klubu Fantastyki. A więc osoba, z którą łatwiej dogadać się w temacie elfów, goblinów, Gwiezdnych Wojen i Gandalfa (jakiego koloru by nie był), niż w temacie… co dzisiaj na obiad?
Właśnie. Co sprawiło, że pociąg do fantastyki stał się silniejszy od innych pasji? A może fantastyka dla Pani Oli, to nie tylko pasja, ale i… życie? Przekonajcie się, czytając niniejszy wywiad.
Polecam!
Dariusz Rekosz: Kiedy właściwie zauważyła Pani u siebie pierwsze objawy zainteresowania, a później fascynacji tematyką fantastyczną?
Aleksandra Cholewa: Bardzo trudno to określić. Czytam od zawsze i nigdy nie próbowałam rozdzielać fantastyki od innych gatunków. Gdyby jednak ktoś chciał się uprzeć przy konkretnej dacie, to na jedenaste urodziny dostałam „Hobbita” ze specjalną dedykacją, co oznacza, że na pewno fantastykę czytałam wcześniej.
Myślę, że spory wpływ miał na mnie pierwszy z długiej listy moich ulubionych filmów, czyli „Niekończąca się opowieść”. Przez lata marzyłam o tym, by polecieć na grzbiecie Falkora. Właściwie to do dzisiaj mi nie przeszło.
DR: Czym zajmuje się ŚKF? A czym zajmuje się Prezes ŚKF?
AC: ŚKF zajmuje się promowaniem szeroko pojętej fantastyki. Organizujemy konwenty, spotkania z autorami, seminaria literackie, Festiwal Literatury Popularnej POPLIT, a to tylko część naszej działalności. W klubie prężnie działają sekcje: tolkienowska, literacka, planszówkowa, RPG, mangowa i inne; wydajemy różnorakie periodyki. Aktualnie nasz czas pochłania Eurocon, czyli europejski zjazd miłośników fantastyki, który odbędzie się w sierpniu 2010 w Cieszynie i Czeskim Cieszynie.
A co robi prezes? Prezes plącze się po wydarzeniach 😀
DR: Śląski Klub Fantastyki, to jedna z najstarszych tego typu organizacji w Europie, a prawdopodobnie najstarsza w Polsce. Skąd pomysł? Kto był założycielem?
AC: Jakbym pamiętała takie zamierzchłe czasy… A serio mówiąc, Klub został założony przez grupę zapaleńców, których fascynowała literatura fantastyczna i popularnonaukowa, w połowie 1981 roku, z inicjatywy Piotra Kasprowskiego. Czasy były wtedy ciężkie, a klub był miejscem, w którym w grupie znajomych można było miło spędzić kilka godzin, powymieniać lub zakupić książki, obejrzeć film. Większość członków założycieli nie należy już do klubu, ale kilkoro jest nadal aktywnymi działaczami. Śląski Klub Fantastyki faktycznie jest najstarszym, nadal istniejącym klubem w Polsce, co jest sporym powodem do dumy, biorąc pod uwagę wszytskie zawirowania dziejowe, które miały po drodze miejsce.
DR: Fantastyka, to: książki, komiksy, filmy, muzyka, imprezy i performance. Fantastyka, to także: SCI-FI, Tolkien, fantasy, manga i cała masa innych „sekcji”. Do czego Pani najbliżej? Podkochuje się Pani w Aragornie, czy nie wyściubia Pani nosa poza Thorgala. A może Darth Vader?
AC: Dzisiejsza odpowiedź na to pytanie z pewnością różniłaby się od jutrzejszej; mam tendencję do głębokiej fascynacji różnymi rzeczami przez pewien okres czasu, a potem nagłej zmiany upodobań. W tej chwili na topie jest u mnie literatura science fiction, która skupia się na neurologii i chorobach psychicznych, ale jeszcze rok temu uwielbiałam nurt New Weird. Pięć lat temu moim ukochanym autorem był Guy Gavriel Kay, teraz – Diana Wynne Jones. Muszę przy tym powiedzieć, że raczej omijają mnie fascynacje bohaterami, skupiam się na historii i sposobie jej opowiedzenia.
DR: Jaka książka niefantastyczna zrobiła do tej pory na Pani największe wrażenie? Czy w ogóle jest taka?
AC: Trudne pytanie. Najpierw chciałam powiedzieć, że „Opowieści z Narni”, ale to fantastyka czystej wody. Tak samo „Mistrz i Małgorzata”. Więc chyba będzie to „Last Tycoon” F. Fitzgeralda Scotta, jego ostatnia, niedokończona powieść, w Polsce wydana bodajże pod tytułem „Ostatni z wielkich”. Ale pozwolę sobie jeszcze raz powiedzieć, że nie rozdzielam książek na fantastykę i niefantastykę.
DR: Środowiska, związane z fantastyką potrafią organizować wspaniałe imprezy. Proszę nam opowiedzieć o tych najbardziej interesujących, na które możemy się wybrać? Czy to są imprezy cykliczne? Czy wstęp na nie mają tylko członkowie stowarzyszeń, takich jak ŚKF?
AC: Najważniejszym polskim konwentem jest oczywiście Polcon, czterodniowa impreza, w trakcie której wręczana jest Nagroda Literacka im. Janusza A. Zajdla, co roku organizowana w innym mieście. Każdy może na konwent przyjechać, Polcon jest otwarty dla każdego fana fantastyki. Sa też imprezy tematyczne: konwenty terenowe, gdzie uczestnicy przebierają się za różne postaci i odgrywają role, spotkania planszówkowe itp.
Śląski Klub Fantastyki co roku organizuje w Chorzowie Seminarium Literackie, tematyczną, trzydniową imprezę w weekend po Bożym Ciele. W kwietniu zajmujemy się POPLITem, w tym czasie umożliwiamy ludziom spotkania z pisarzami, ale nie tylko, bo dwa lata temu odwiedził nas twórca komiksu o Usagim, Stan Sakai. Wyjątkowym wydarzeniem w 2010 roku będzie z pewnością Eurocon w Cieszynie, na który wszytskich serdecznie zapraszam.
DR: Aleksandra Cholewa, gdy nie jest Prezesem ŚKF, to… czym się zajmuje?
AC: Mam całe mnóstwo pasji. Ostatnio fascynuje mnie gotowanie, zwłaszcza kuchnie Dalekiego Wschodu i słodkie wypieki. Lubię eksperymenty ze smakami. Słucham muzyki, starając się odkrywać coraz to nowe, oryginalne dźwięki: aktualnie na tapecie mam Lao Che. Interesuję się też designem, choć raczej nie na poważnie, sporo czasu zajmuje mi praca – jestem nauczycielem w szkole podstawowej. Raczej się nie nudzę. 😀
DR: Do Śląskiego Klubu Fantastyki mogą należeć osoby, które ukończyły co najmniej 14 lat. A co z młodszymi? Przecież niektórzy zakochują się w świecie „Hobbita” będąc w podstawówce…
AC: Młodych pasjonatów zapraszamy na nasze imprezy, organizowane w różnych szkołach, oraz na konwenty i spotkania z pisarzami. Bardzo cieszy nas zainteresowanie fantastyką wśród młodziezy i zawsze staramy się otoczyć opieką najmłodszych fanów. Często współpracujemy ze szkołami, organizując prelekcje tematyczne, warsztaty taneczne lub RPG czy uczestnicząc jako jury w konkursach. Wiek nie jest przeszkodą w kultywowaniu pasji.
DR: Prywatnie, Aleksandra Cholewa nie lubi…
AC: Chamstwa, głupoty i łamania zasad. Oraz tych ogromnych australijskich pająków, ale akurat nimi nie muszę się przejmować. 😀
DR: Podobno każdy kiedyś zaczynał pisać książkę, a na pewno każdy pisał wiersze. Czy Pani próbowała już swoich sił jako literatka?
AC: Literatka to chyba rodzaj kieliszka. A mówiąć serio, owszem, ale nigdy nie jestem zadowolona z efektu. Poza tym zdecydowanie wolę czytać niż pisać. Chętnie natomisat wyżywam się jako redaktor na tekstach innych ludzi.
DR: „Ludzie mówią”, że fantastyka, to u was rodzinne… Czy to prawda?
AC: Sądzę, że ciągnie swój do swego. Męża faktycznie poznałam w klubie, ale i mój brat czyta fantastykę, głównie militarną. Może to faktycznie rodzinne? Tak czy inaczej, miło jest dzielić pasję z rodziną.
Dziękuję za udzielenie wywiadu.