„Wychowywałem się i żyję w mieście. Nie znam wsi, ani wolnych przestrzeni. Dlatego akcja moich książek rozgrywa się wśród blokowisk” – przyznał w środę 7. października Łukasz Orbitowski, który był gościem kolejnej Biesiady Literackiej w Muzeum Hansa Klossa.
„Kraków, czy Wrocław… co za różnica? Mroczna groza, którą przekazuję w powieściach, może z powodzeniem toczyć się i w Katowicach, czy w Warszawie” – dodał po chwili.
Pisarz jest absolwentem filozofii UJ. Ma już na swoim koncie kilka książek, ale współpracuje także z poczytnymi czasopismami. Pisze opowiadania i felietony. Dostaje także zlecenia na recenzje tekstów – jest wymagającym krytykiem.
W czasie spotkania opowiadał o swoim warsztacie literackim, nie stroniąc od szczegółów pracy pisarskiej. Przyznał, że jego „bolączką” jest to, iż „już na samym początku mam tytuł, a potem muszę do tego dopisać resztę”. Biesiada pozowoliła także podyskutować na tematy związane z polskim rynkiem książki, a jej zwieńczeniem były autografy i dedykacje, które Łukasz zamieszczał w książkach swojego autorstwa. Dwie z nich – „Tracę ciepło” oraz „Święty Wrocław” – można było nabyć w czasie spotkania.